Premiera: 05.03.2011, czas trwania: 1 godz. 15 min. (bez przerwy) Scena Kameralna
Reżyseria i opracowanie muzyczne: | Gabriel Gietzky |
Scenariusz: | Rafał Kosewski |
Dekoracje i kostiumy: | Maria Kanigowska |
Asystent reżysera: | Pranay Pawlicki |
Witold: | Radosław Krzyżowski |
|
|
Stefan: | Olgierd Łukaszewicz |
|
|
Premiera: 05.03.2011, czas trwania: 1 godz. 15 min. (bez przerwy) Scena Kameralna
"Polacy" to dwugłos złożony z "Dzienników" Witolda Gombrowicza oraz tekstów homilii i wystąpień publicznych Stefana kardynała Wyszyńskiego. Spektakl Gabriela Gietzky’ego to zapis ich fikcyjnego spotkania. Dwaj patrioci: wielki pisarz i Prymas Tysiąclecia, prowadzą dialog o polskości, Polakach i ich historii.
Scenarzysta Rafał Kosewski zbudował z tekstów obu intelektualistów niezwykle spójny i wiarygodny zapis rozmowy „kapłana i błazna”. Mimo różnicy perspektyw i poglądów obaj zawsze stawiali Polskę w centrum swoich rozważań.
Oponenci szanują się nawzajem. I kiedy pada: "Kocham ojczyznę więcej niż własne serce", brzmi to wiarygodnie. Prymas, aresztowany w 1953 r., spędził trzy lata w więzieniu, ale ani na chwilę nie utracił nadziei, utrzymując, że brak męstwa jest początkiem klęski. Miał świadomość, jak potrzebne jest męstwo w czasach manipulacji i deprawacji. Mówił: "Polska jest jak kawałek suchego chleba, który łamie się z trzaskiem na dwie części. Ale ta polskość to sacrum, wartość, za którą warto oddać krew, by ocalić naród. Droga do odkupienia wiedzie przez Kościół i moralność chrześcijańską".
Zgoła inaczej widzi to Witold Gombrowicz. Jego "Dzienniki", pisane w latach 1953-1969, były, jak chcą niektórzy, dynamitem podłożonym pod kulturę polską. Choć deklarował: "Jestem Polakiem, jestem nasycony polskością, nie ma mnie bez Polski" to zaraz dodawał: "ale też gardzę tą Polską, która nie pozwala mi być sobą". Zderzenie służby narodowi ze skrajnym indywidualizmem. Jednak mamy przekonanie, że przemawia przez bohaterów patriotyzm w najczystszej postaci.
CAŁY TEKST RECENZJI: www.gosc.pl
Scenografia sugeruje – poprzez efekty dźwiękowe i świetlne – że miejscem akcji jest pusty wagon w pociągu, w którym spotyka się dwóch mężczyzn. Tło jest dosyć surowe, panuje półmrok, ciszę przerywa niekiedy tętent kół pociągu bądź odgłosy burzy. Radosław Krzyżowski oraz Olgierd Łukaszewicz stworzyli niesamowite widowisko. Obaj grają postaci charakterystyczne, ale potrafią oddać w swoim scenicznym zachowaniu sens, który kryje się w ich słowach. Emocjonalnie, ale bez przesady.
Gombrowicz i Wyszyński pisali o tych samych ludziach, ale z jak bardzo odmiennych punktów widzenia. Pozostaje tylko pytanie – czy dysputanci opisują dwa różne, oddzielne byty, czy też może patrzą na to samo zjawisko z dwóch stron? Spektakl Gietzky’ego waży racje obu stron, pozwala wybrzmieć wszystkim skrywanym, bolesnym uczuciom i wspomnieniom. Rozmówcy są dla siebie partnerami równorzędnymi intelektualnie, choć mają do odegrania różne role w tym spektaklu (...).
CAŁY TEKST RECENZJI: www.noircafe.pl
Olgierd Łukaszewicz w zniszczonej sutannie z wojskową czapką na głowie i wytartym płaszczu. Trochę zagubiony, z cierpieniem w oczach i na duszy, czasem zmęczony, ale zawsze silny i pewny słuszności drogi, którą wybrał. A obok Radosław Krzyżowski w świetnie skrojonym letnim garniturze, modnym kapeluszu i palcie. Pierwszy posila się suchym chlebem i wodą, drugi zielone winogrona popija czerwony winem. Kłótnie, swary, prowokacje, ale, nade wszystko, chęć zrozumienia.
Gombrowicza i Wyszyńskiego wiele dzieliło, jednak łączyło coś ważnego - każdy z nich dążył do Prawdy i próbował zrozumieć rzeczywistość. To, że posługiwali się innymi metodami, nie oznacza, że nie podążali tą samą drogą. Podobnie jest z Łukaszewiczem i Krzyżowskim. Każdy z nich jest wybitnym aktorem, ale i obaj mają różne temperamenty. Stonowany, jakby z oddali przypatrujący się Łukaszewicz i ekspansywny, wyrazisty Krzyżowski stworzyli duet, który niepokoi widza.
CAŁY TEKST RECENZJI: www.dziennikteatralny.pl
To przecież prawo sztuki mówić o rzeczywistości inaczej niż historycy i socjologowie. Sztuka właściwie tam zaczyna się, gdzie kończy się narracja historyczna. To, że Prymas Wyszyński i Gombrowicz nie chcieliby i chyba nawet nie potrafiliby rozmawiać ze sobą, nie oznacza, że z punktu widzenia artystycznego taka kreacja jest niedopuszczalna. Czytanie „Dziennika” Gombrowicza i „Zapisków więziennych” Prymasa Wyszyńskiego pozwala odkrywać dramaturgię, dzięki której pełniej poznajemy prawdę o intelektualnych i duchowych zmaganiach ludzi, których postawy stały się punktem odniesienia dla katolików zakorzenionych w tradycji Kościoła oraz ludzi żyjących poza religią, ale z pasją poszukujących sensu.
Prymasa i Gombrowicza na planie doświadczeń wewnętrznych połączyła samotność, na jaką zostali skazani. Uwięziony Kardynał Wyszyński miał głęboką świadomość swego opuszczenia przez zastraszonych hierarchów. Miał ponoć powiedzieć, że tylko „Niemiec” i pies bronili go, gdy został aresztowany. Chodziło o jawny protest ówczesnego administratora Kościoła na Warmii z pochodzenia autochtona oraz o to, że pies pogryzł ubowca w trakcie aresztowania. Prymas sam opatrzył pokrwawioną rękę swego niechcianego gościa. Kiedy Gombrowicz zaczynał pisać swój dziennik nie był wprawdzie więźniem władz komunistycznych, ale położenie pisarza emigracyjnego nie znajdującego wspólnego języka z większością emigrantów, nieznanego jeszcze szerszej publiczności było również doświadczeniem izolacji.
CAŁY TEKST RECENZJI: www.wyborcza.pl
Niedawna premiera Polaków w Teatrze Polskim zaskakuje pomysłowością. Polacy są nie tylko charakterystyką narodu, ale równocześnie dialogiem dwóch wybitnych jego przedstawicieli – kardynała Stefana Wyszyńskiego (Olgierd Łukasiewicz) i Witolda Gombrowicza (Radosław Krzyżowski). I choć pozornie przemówienia kardynała i gombrowiczowskie Dzienniki nie mają ze sobą nic wspólnego, to Rafałowi Kosewskiemu, autorowi tej adaptacji udało się połączyć je w płynny i bardzo spójny sposób.
CAŁY TEKST RECENZJI: www.teatrakcje.pl